Witam
co może być przyczyną "duszenie, dławienia" się na zimnym silniku w granicach obrotowych mniej więcej 1500-2000
taka sytuacja powtarza mi się za każdym razem kiedy auto jest wystudzone:
-wsiadam do auta, odpalam i ruszam, jak obroty dochodzą pod 2tys auto zachowuje się jak by mu coś "W gardle stanęło" i ciężko mu się bujać dalej i żeby temu zaradzić muszę poczekać chwilę aż powoli "przełknie" sprawę i przebije się do 2,5tys to dalej już idzie bez problemowo i jednocześnie jak po chwili też osiągnie wyższą temperaturę problem całkowicie zanika....
silnik: 1.6 AFT
po wymianie: świec, kabli, kopułki, palca
czyszczona przepustnica
podpinane pod waga: niby wszystko ok
ps. jeden raz zrobiłem taką rzecz: po odpaleniu na parkingu odczekałem dosłownie parę sekund i przytrzymałem około 5sek. na około 2.5 do 3tys obr.... po takiej czynności ruszyłem i o dziwo pojechałem bez problemu..
ktoś jest w stanie coś poradzić??

sprawdz ten czójnik . Jezeli wartosci ma w normie a nie idzie płynnie to Vag nic nie zobaczy
i teraz się zastanawiam czy jak wrócą upalne, suche dni czy również powróci problem i dlaczego
.......
. Oczywiście motor stop. Godzina 00:30
. Kilka prób uruchomienia, ale nadal klekotanie. Hol do mety. Następnego dnia wizyta u mechanika, diagnoza "to nie zawór i raczej nie samoregulator". Sprawdzenie ustawienia zapłonu - OK. Ściągamy głowicę (mechanik) - Bingo - 3 milimetrowa śrubka wklepana w tłok. Pytanie mechanika: "a skąd ona tam się znalazła?" - nie znał tego silnika. Otóż owa śrubka służyła do mocowania klapek w kolektorze ssącym. Odkręciła się i została zassana. Po zdjęciu pokrywki na kolektorze okazało się, że 5 z 8 śrubek jest luźnych, a brakująca wbita jest w tłok.