Wczoraj zagapiłem sie na drodze i wjechałem w duuużą kałużę. Silnik nie zgasł odrazu ale po przejechaniu jakiś 500m gdy wciskałem pedał gazu Gofer zaczął mi sie krztusić aż w końcu zgasł, nie było szans na odpalenie ponowne. Silnik kręcił ale nie odpalał. Postanowiłem poczekać do rana (czyli dzisiaj) i to samo
Kręci ale nie odpala
Sprawdziłem czy woda nie dostała sie pod kopułke aparatu zapłonowego ale tam jest sucho. Mam silnik 1.6 AEA. Co o tym myślicie? Pomocy 

Przerabiałam ten temat